*zrzucił pelerynę, rzucił ją na bok, spojrzał się na drewniane miecze, uchwycił dwa z Nich i zaczął trenowac rózne ciosy na manekinie*

*spojrzał na krasnoluda, usmiechnał sie  i wrócił do ćwiczeń*

*Elf wszedł na sale w towarzystwie sierżanta. Wszyscy przestali ćwiczyć. Odłożyli swój oręż i popatrzyli na dowódcę. Ten również popatrzył na nich wziął głębszy oddech i zaczął*
- Żołnierze! Jutro wyruszamy na wyprawę! Macie zebrać się na placu przed budynkiem o godzinie 14. Będę tam już na was czekał. Jeśli ktoś nie może pójść z nami ma czas do jutra żeby znaleźć mnie w moim gabinecie i powiedzieć mi o tym przedstawiając sensowny powód. Biada tym którzy się u mnie nie zgłoszą i nie przyjdą. Od razu mówię, że wyprawa ta będzie niebezpieczna. Chcę was przetestować. Po powrocie rozpoczną się wybory na dowódcę. Tak więc starajcie się na wyprawie bo być może to zadecyduje. Macie ze sobą wziąć wszystko co uważacie za niezbędne. Wyprawa napewno potrwa dłużej niż jeden dzień. Więcej szczegółów dowiecie się jutro. Narazie to wszystko
* i po tych słowach wyszedł z sali...*

// a temat pojawi się w codzienniku//