Banda Krwistego Sokoła

Sokół Cię Przyprowadził...


#1 2007-09-17 15:42:51

Caellion Vessah

Skarbnik i Sekretarz

2830263
Zarejestrowany: 2007-09-07
Posty: 101
Punktów :   

Sen

SEN

Do Lothlorien przybyło wielu gości. Władcy tej krainy urządzili ucztę powitalną. Lúthien Tasartir wydała na świat córkę, dziedziczką legendarnego druida. Przybyli wszyscy z Rivendell i Mrocznej Puszczy.
- Pani Galadrielo! Jakież to szczęście dziś spływa na nas! Jakie imię otrzyma córka Elladana i pięknej Lúthien?
- Tarí Ringëril – powiedziała Tasartir podchodząc do Galadrieli i elfa, Elesara z dzieckiem na ręku
- A więc to ona ma być dziedzicem? – zapytał ponownie Elesar i spojrzał na niemowlę.
- Tak... – powiedział Keleborn i uniósł Tari do góry – Oto nowa potęga elfów! I spadkobierczyni legendarnego druida... Oddajmy pokłon przyszłej władczyni elfów i ludzi! – pan elfów z Lorien skończył mówić i spojrzał na gości: wszyscy schylili głowy przed obliczem Tari.
- Pozwól, że przerwę tą uroczystą chwilę – wtrącił jeden z gości w zbroi ze złota
- Nawet gdybym się sprzeciwił, wygłosił byś to, co chcesz wygłosić Anerirze – odpowiedział Keleborn. Elf spojrzał na niego z wyższością
- Czemuż mamy oddawać pokłon niemowlęciu? I czemu nazywasz TO przyszłą władczynią elfów i ludzi? – wśród przybyłych rozległy się szepty.
- Nikt nie będzie nazywać mojej córki TO! – krzyknęła Tasartir i podniosła się z krzesła. Na jej twarzy ukazała się złość a w oczach płomienie. Zerwał się wiatr i chmury przysłoniły Słońce.
- Luthien, moje dziecko, nie pozwolę abyś się denerwowała... - powiedziała pani Galadriela spokojnym głosem – Jeżeli i was to dziwi, mogę to wyjaśnić. Każdy Elf powinien znać legendę o druidzie i jego zdradzie. Aczkolwiek to tylko legenda, lecz gwiazdy mówią to samo. „Dziesięć tysięcy lat po przeklęciu druida narodzi się dziecko. Odziedziczy ono jego moc i będzie najpotężniejszym elfem w Śródziemiu i za morzem.” Od tamtego czasu minęło równe 10.000 lat
- To prawda, ale skąd możemy mieć pewność, że to właśnie Tari jest dziedziczką druida? Że to ma być kobieta a nie mężczyzna? – Aneril nadal nie chciał się przekonać. Wśród przybyłych znów rozległy się szepty.
- Tari jest córką Luthien Tasartir, ona zaś pochodzi z rodu druida - powiedział Keleborn - A to jest chyba wystarczający dowód.
- Tym bardziej, iż tylko ja zostałam z mego rodu . Moja ucieczka zza Morza do Śródziemia okazała się łaską. Gdyby nie to, zabili by mnie... – dodała Luthien i ukryła twarz w dłoniach
- Zakończmy tę rozmowę, może kiedyś nadejdzie odpowiedni czas, abyś to zrozumiał – Galadriela wstała i wzięła dziecko na ręce – Tari powinna odpocząć, Luthien i ja również. Anerirze, wkrótce sam się przekonasz, że właśnie to dziecko ma we krwi władzę... - powiedziała i wraz z Ringeril i Tasartir wyszła.
Lata mijały. Luthien wyjechała z Lothlorien i już nie wróciła. Elladan wrócił do Rivendell. Galadriela i Keleborn opiekowali się Tari. Arwena Undomiel, córka Elronda i siostra Elladana, przebywała w Lorien od narodzin Ringeril. Zajmowała się nią do czasu, gdy Tari skończyła 15 lat. Wówczas to nie Arwena i Galadriela były najpiękniejszymi elfkami w Lothlorien. Miano tej najlepszej dostała Tari. Młoda, niewinna i urocza była piękniejsza od Luthien Tasartir a nawet od Luthien Tinuviel. Elfy z Lorien nazwały Tari od tamtego czasu „Earendila” na cześć gwiazdy, którą najbardziej kochały. Undomiel, inaczej Gwiazda Wieczorna, od tego wydarzenia przestała patrzeć przyjaźnie na bratanice. Nie rozmawiały ze sobą tak jak dawniej, a kiedy już musiały to robić ich rozmowa kończyła się niezbyt przyjemnie.
Czasami, gdy się pokłóciły, ziemia dookoła Arweny drżała lekko, drzewa szumiały wrogo a trawa splatała się wokół nóg Undomiel. Elfka jednak nie bała się tego. Lubiła dokuczać Ringeril. Wiedziała, że Galadriela utajniła przed Tari prawdę o jej matce i wykorzystywała to w chwilach kłótni.
- To nieprawda! - krzyknęła Tari a ziemia zaczęła drżeć mocniej niż zwykle
- Zostawiła cię. Nie chciała ciebie wychowywać. Uważała, że jesteś jej utrapieniem! – powiedziała Undomiel a w oczach Earendili pojawiły się łzy. Arwena widząc to zaczęła się śmiać - Nie sądziłam że ty masz uczucia... Nigdy ich nie ukazywałaś.
- Nie wiesz o mnie wszystkiego! – krzyknęła Ringeril ocierając łzy. Zamknęła oczy. Szeptała coś po elficku, lecz Undomiel nic nie rozumiała. Tari znała języki z Dawnych Dni. Nigdy nie używała tej znajomości w codziennym życiu. Słońce na jej rozkaz ukryło się za chmurami, zerwał się silny wiatr. W momencie gdy Earendila otworzyła oczy, w stronę Arweny sunęły po trawie grube, zielone pnącza. Zaczęły oplątywać elfkę dość mocno. Undomiel zaczęła krzyczeć. Na twarzy Ringeril pojawiła się satysfakcja i chęć zrobienia czegoś złego. Miała zaledwie 16 lata, lecz pragnęła śmierci Undomiel. Jednak to uczucie nie trwało długo. Tari oprzytomniała i kazała roślinom puścić elfkę. Wiatr ucichł, chmury cofnęły się. Ringeril upadła zmęczona na ziemię, Arwena również. Earendila spojrzała na Undomiel. Wstała i zaczęła biec. Zatrzymała się przed komnatą Galadrieli i Keleborna. Wzięła głęboki oddech i weszła do środka.
- Wiedziałam, że przyjdziesz – powiedziała pani elfów i uśmiechnęła się. Tari nie odwzajemniła go. Spoważniała jeszcze bardziej. – Wiem co się stało i wiem po co przyszłaś – dodała po chwili.
- Chcę znać prawdę – powiedziała Ringeril i usiadła na podłodze. Galadriela spojrzała na nią. Opowiedziała elfce o jej matce i o jej pochodzeniu. Ringeril słuchała uważnie. Gdy Galadriela skończyła, Tari milczała. Patrzyła na prababcię. Czemu nie powiedzieliście mi tego wcześniej? Pomyślała. Wcześniej nie byłaś na to gotowa. Usłyszała głos w swojej głowie Choć wiem, że powinnam była to zrobić...
- Nie sądziłam, że Ty również czytasz w myślach - powiedziała Galadriela. Dużo rzeczy o mnie nie wiesz odpowiedziała Tari i wyszła.
Poszła na polankę i usiadła pod drzewem. Myślała o tym co usłyszała niedawno. Jej ciszę zakłóciła Nessa.
- Panienko Tari... Zrobiło się późno, proszę iść spać – powiedziała elfka. Ringeril spojrzała na nią znacząco, lecz Nessa nie dawała za wygraną. – Proszę iść do komnaty – Earendila nie miała zamiaru się z nią kłócić. Poszła do pokoju. Położyła się i myślała. Jestem niebezpieczna pomyślała. Nie ty jesteś niebezpieczna, lecz Twoja moc. Musisz nauczyć się nad nią panować usłyszała głos Galadrieli w swojej głowie. Później usłyszała muzykę, cichą i kołyszącą do snu. Zamknęła oczy i zasnęła. Jednak jej sen nie był kojący: na początku widziała druida i kobietę przeklinającą go, następnie widziała mężczyznę. Nie był elfem. Miał ciemne włosy sięgające do ramion. Obok niego była kobieta, elfka. Jej twarz była znajoma i Ringeril uświadomiła sobie, że widzi siebie. Sen się trochę zmienił. Nadal widziała siebie i mężczyznę, ale oprócz nich było kilka innych osób. Wysoki pan w kapeluszu i laską, czterech małych ludzi sięgających jej do pasa, krasnoluda, elfa i drugiego mężczyznę. Jeden z niskich ludzi miał na szyi pierścień. Kompania wędrowała i walczyła. Znów obrazy się zmieniły. Słońce ukryło się za czarnym niebem. Niski człowiek z pierścieniem został pojmany. Stada orków napadały na ludzi i inne stworzenia. Zabijały i paliły wszystko, co stawało im na drodze. Później zobaczyła wielkie, ogniste oko. Patrzyło na powypalane lasy, miasta. Wszędzie był cień. Jeden z orków niósł pierścień, który miał mały człowiek. Oko zamieniło się w Czarnego Władcę. Ciemny Pan zabił ostatniego człowieka i elfa.
Tari obudziła się z przerażeniem. Słońce jeszcze nie wzeszło. Po paru minutach do jej komnaty wszedł elf. Miał łuk i miecz.
- Przepraszam, pani, za to najście, ale dostałem rozkaz – powiedział - Nazywam się Rumil. Jestem strażnikiem wschodniego wejście do lasu. Z największym szacunkiem, proszę szybko się ubrać. Ja będę czekał za drzwiami – dodał i wyszedł. Tari zdziwiona wstała. Ubrała się i niepewnym krokiem wyszła z komnaty. Elf zaprowadził ją na polanę. Było tam jeszcze 3 elfów. Wszyscy byli uzbrojeni. Jeden z nich siedział na kocu z bronią.
- Czy ktoś może mi to wszystko wyjaśnić? – zapytała Earendila patrząc na miecze i łuki.
- Oczywiście. Dostałem rozkaz od pana Keleborna, aby nauczyć panią walki – powiedział Rumil miłym głosem. Tari stała jak zaczarowana. Patrzyła na to co robią strażnicy Lorien. Rumil pokazywał na poszczególną broń i przedstawiał jej nazwę.
Nauka trwała długo. Codziennie przed brzaskiem Ringeril była budzona. Dostała nowe ubranie: nie było ono suknią. Nie miało nić co przekraczało granice kolan. Rumil i jego przyjaciele uczyli posługiwania się mieczami i łukami. Przez pierwsze kilka tygodni Tari nie była z tego zadowolona. Miała mało czasu dla siebie. Całe dnie spędzała w towarzystwie elfów-wojowników. Wkrótce zaczęła się przyzwyczajać. Władała mieczem lepiej niż ktokolwiek inny, a strzały leciały tam gdzie Ringeril sobie życzyła. Zanim się tego dokładnie nauczyła minęło sporo czasu. Rzadko widywała kogoś innego niż elfy-wojownicy. Żadna elfka nie zapuszczała się na pogranicza lasu, gdzie Tari teraz była jedną ze strażników wejść do Lorien. Zaprzyjaźniła się z Rumilem. Reszta przyzwyczaiła się do jej obecności. Wkrótce jej przyjaźń z elfem zamieniła się w głębsze uczucie.
Niekiedy zdarzały się walki z orkami i innymi stworzeniami. Nikt jednak z tych potyczek nie wyszedł ranny. Earendila skończyła 20 lat, kiedy dokładnie się dowiedziała po co ją „zwerbowali”.
- Tari, pani Galadriela chcę cię widzieć u się.... – powiedział Rumil kiedy zobaczył Ringeril na straży. Nie dokończył jednak, gdyż Ringeril zeskoczyła z wartowni i pobiegła do serca Lorien.
- Moje dziecko... Na nasz rozkaz nauczyłaś się sztuki walki. Pora abyś wypróbowała swoją siłę samodzielnie. Spakuj najpotrzebniejsze rzeczy i weź konia. Kieruj się do Rivendell a później.... – Galadriela urwała – Śródziemie czeka na Ciebie, Tari. W komnacie masz przygotowaną torbę i zapas żywności na długi czas.
- Ubrania i broń też już masz. Wybierz sobie konia. Szerokiej drogi moja dziecko. – powiedział Keleborn i pocałował Ringeril w czoło. Galadriela wstała i odprowadziła Tari do komnaty.
- Jedź ostrożnie i nie marnuj żywności – powiedziała pani elfów.
- Nie martw się o mnie. Dam sobie radę. Jedyne co mnie zastanawia to.... – Tari zamilkła. Galadriela uśmiechnęła się
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie – dodała. Spojrzała na Ringeril i przytuliła ją. Tari weszła do komnaty. Spakowała ubrania, jedzenie i kilka mniej potrzebnych rzeczy. Poszła do stajni. Czekał tam na nią elf.
- Witaj pani. Pierwszy raz się spotykamy – powiedział – Nazywam się Erestor i jestem tutaj stajennym. Pomogę Ci wybrać odpowiedniego konia do wyprawy. – zaczął jej opowiadać każdym koniu. Ringeril jednak go nie słuchała. Zajęła się przyglądaniem koniu, którego elf jeszcze nie przedstawił. Czarna grzywa, kasztanowa sierść i brązowe oczy pomyślała widząc konia.
- Jak się wabi? – zapytała zbliżając się do zwierzęcia.
- Isilar. Piękny nieprawdaż?
- Owszem....
- Lecz nie jest taki posłuszny. Szybkość i lekkość jego biegu sprawiają, że jest najlepszy. Jednakże nie jest okiełznany. – powiedział
- Trudno. Już wybrałam i nie zamierzam zmienić wyboru – powiedział Tari i pogłaskała konia. Osiodłała go i wskoczyła na jego grzbiet.- Do zobaczenia! –krzyknęła do Erestora i wyjechała ze stajni.
- Szerokiej drogi! – krzyknął stajenny. To samo krzyczały elfy, których mijała. Tari zatrzymała się obok Rumila i zaskoczyła z konia
- A więc do zobaczenia - powiedział patrząc na elfa
- Do zobaczenia... Mam nadzieję że się jeszcze spotkamy. – powiedział pocałował Ringeril. Po pożegnaniu się z przyjaciółmi wskoczyła na konia i pobiegła przed siebie.
- Szerokiej drogi ukochana!- krzyknął Rumil patrząc na odjeżdżającą Tari.

autor: Goran

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.regatywat.pun.pl www.adresapokalisy.pun.pl www.ldz.pun.pl www.ziolo-thc.pun.pl www.hebipbf.pun.pl